Dark Souls była prawdziwą żyłą złota dla jej twórców. Przez kolejne lata deweloperzy wzorowali się na niej, a bezpośrednim celem było osiągnięcie podobnej grywalności. Remnant: From the Ashes to kolejna gra, która odwołała się do Dark Souls, tworząc jednak produkcję ze swoją tożsamością.
Remnant: From the Ashes nie jest klonem Dark Souls – to już wiemy. Czym odznacza się najnowsza produkcja studia Gunfire Games? Dobrym newsem jest to, że praktycznie nie spotykamy się z żadnymi konsekwencjami, gdy polegniemy w bitwie. Nie tracimy przedmiotów, punktów doświadczenia lub dostępu do określonych broni. Złą wiadomością jest jednak to, że rozmieszczenie przeciwników jest tak naprawdę losowe. Ich generacja zazwyczaj nie sprzyja graczowi.
Jak wygląda kontrola naszej postaci w grze oraz sama walka? Pistolety są naszą główną bronią w grze. Muszę przyznać, że celowanie nie jest tu najprostsze. Ale ma to sens. Dawanie graczom opcji autocelowania byłoby równoznaczne z prowadzeniem za rękę, wskazywanie palcem celu, a następnie naciśnięciem spustu. Znienacka wyskakujący przeciwnicy i to kolejna kwestia gry. Ale po czasie… po prostu się do tego przyzwyczajamy. Jeśli chodzi o pojemność magazynków i liczbę przeładowań: jest to do zaakceptowania.
Rozgrywkę zacząłem postacią Scrapper, która posiada shotguna i wielki młot. Brzmi nieźle, prawda? Muszę przyznać – moim błędem okazała się niecierpliwość. Po wolnej, ale brutalnej godzinnej bitwie w tunelach metra, wycofałem się, aby spróbować kolejnych postaci. Miałem nadzieję, że przyniosą mi więcej zabawy. Dość powiedzieć, ze przez następne trzy godziny sprawdziłem każdą z postaci.
Bitwy z bossami są najciekawsze i z pewnością będziesz chciał podjąć próbę pokonania ich na inny sposób. Mój średni czas potrzebny na zniszczenie takiej jednostki to 90 minut. Swoją drogą mój ewentualny sukces był częściej spowodowany przypadkiem niż rzeczywistymi umiejętnościami. Z jednym bossem stoczyłem kilka bitew. Za każdym razem walka skończyła się bez pożądanego przez mnie skutku. Wygląda na to, że szczęście jest dość ważnym czynnikiem bitew, co trochę dewaluuje wartość zwycięstw gracza. W Dark Souls zabicie bossa dawało Ci poczucie posiadania boskiej siły i umiejętności. W Remnant trochę brakuje tego uczucia.
Oczywiście jest zadośćuczynienie za nasze poświęcenie. Przedzieranie się przez zrujnowane miasta to odkrywanie nowych światów. Nie trzeba się nawet tak długo męczyć! Każda fala nowych przeciwników to wściekłe bestie, które chcą zmieść Cię z powierzchni Ziemi. Szczegółowo zaprojektowani rywale oraz otoczenie – to niewątpliwe plusy tej gry. Kilka lokalizacji jest w stanie wzbudzić podziw.
Mój czas spędzony z Remnant był totalnym roller-coasterem. Były momenty nudne, wywołujące irytację, ale również euforyczne. Przez większość czasu gra jest wspinaniem się w poziomie. Deweloperzy jednak nie ukrywają, jak trudna jest rozgrywka. Jeśli Ci to pasuje to perfekcyjnie! Każde zwycięstwo jest okupione krwią i litrami potu. Jeśli niepewność i podniesione ciśnienie w trakcie bitwy to Twoje środowisko, gra Remnant: From the Ashes jest absolutnie dla Ciebie.
Add comment