Przypuszczalnie wielu z nas słyszało o specjalistach od tworzenia dźwięków, które brzmią jak prawdziwe, ale do końca prawdziwe nie są. Wymaga tego branża filmowa, gdzie wbrew pozorom nie wszystko da się nagrać i nakręcić na planie zdjęciowym, ale również gry nie stronią od takich rozwiązań. Ich cechą jest to, że należą do szeroko rozumianej postprodukcji, czyli tego, co dzieje się po zakończeniu właściwych prac nad tytułem.
Załóżmy, że mamy gotową całą rozgrywkę pozbawioną elementów dźwiękowych lub zawierającą wyłącznie muzykę. W grze pojawia się jednakże całe spektrum odgłosów, które należy dograć. Chwilowo pominiemy tu kwestię dubbingu, bo jemu poświęcony zostanie odrębny wpis.
Padający deszcz, kroki, rozrywany metal – to wszystko są dźwięki sugestywne i łatwe do rozpoznania. Jak je pozyskać dla gier? Sposoby są zasadniczo dwa. Pierwszy, chętniej stosowany w przeszłości, to generowanie ich za pomocą komputerów i syntezatorów (o czym jeszcze napiszemy).
Drugi, który ciekawi nas w tym momencie to tworzenie fizycznych odgłosów od podstaw. Za pomocą czułych mikrofonów da się zarejestrować dźwięk chodu po danej powierzchni, w konkretnych butach. Tu mamy coś dosłownego i konkretnego, ale czasami trzeba uciekać się do bardziej wyrafinowanych sztuczek.
Jednym ze znanych patentów na imitowanie odgłosu rozszarpywanych wnętrzności jest mieszanie w garnku z rozgotowanym makaronem. Taką sztuczką posługują się dźwiękowcy. Ten przykład pokazuje, jakiego typu kreatywnością należy się wykazać przy postprodukcji gier.
Add comment